Skwer zasadzony

Aktualności Odsłony: 3039

Obraz zdewastowanego placu zabaw przy skrzyżowaniu Piastowskiej i Szczecińskiej powoli zamazuje się Nam w pamięci, a w jego miejsce powstaje nowy - "skwer". W minioną sobotę został wykonany kolejny etap prac na nim - nasadzenie roślin. Do końca roku w planie jest usadowienie ławek i 2 ławostołów oraz na środku świerku, który jak dobrze pójdzie, będzie świecił lampkami w okolicy Bożego Narodzenia.

 

W tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować za pomoc w sobotę Pani Aleksandrze Biesiadce, małżeństwu Małgorzacie i Piotrowi Krempom wraz z dziećmi Wiktorią i Aleksem, mojej małżonce Michalinie i szkrabom Vincentowi i Tymkowi, oraz Michałowi i Kubie z Pucic. Dodatkowo dziękuję Państwu Długowolskim za użyczanie sprzętu, bez którego prace trwały by znacznie dłużej.

 

Czego mi zabrakło w sobotę? Otóż, większej ilości ludzi. Informacja na temat akcji nasadzeń została przeczytana na stronie kliniska.com ponad 240 razy, a to oznacza na wsi - dużo. Oficjalnie w naszej miejscowości mieszka nieco ponad 1000 osób, a nieoficjalnie (nie przemeldowani) około 2000 osób. Przyszło 7 z czego 2 z Pucic. Niestety zabrakło mi tu lokalnych Radnych, w szczególności tych mieszkańców, co zwykli do mnie pisać lub dzwonić o chodnik, lampy na drogach, utwardzenie ulic, gdyż błotko brudzi buciki. Zabrakło mi tych, co dzwonią i mówią, że płacą podatki i im się należy. Tych, co zaczepiają mnie w sklepie i pytają kiedy będzie wiejski festyn z "przytupajką" i zimnym browarkiem. I tych również, którzy po prostu bez powodu chcieliby pomóc. Oczywiście rzecz jasna - wszyscy byli zapracowani. Idąc rano z taczką w kierunku placu i w późniejszym czasie jadąc autem mijałem ludzi koszących trawniki przed domem, malujących płot, idących na spacer, kopiących młodych w piłkę na boisku szkolnym i nikt nie chciał pomóc. Nawet jak imiennie zapraszałem przechodniów do szpadla. Paradoksalnie odwiedzili mnie mieszkańcy chcący załatwić sprawy wokół własnej posesji, trafił się ktoś z donosem na sąsiada, ale najwyraźniej szpadel i grabie wszystkich parzyły w ręce. Pracowaliśmy od 9:00 do ok 16:20 i umęczyliśmy się jak "konie po czeskim westernie". Gdyby było nas ok 20, praca została by wykonana max w 3 godziny i moglibyśmy spokojnie odpalić grila, pożartować i umówić na kolejną pracę. Szanowni Państwo, tego placu nie robiliśmy dla siebie i nigdzie go nie zabieramy. Zrobiliśmy go dla Nas - dla mieszkańców Klinisk Wielkich i powinniśmy robić go w znacznie większej ilości osób. Tak Łatwo się ocenia, krytykuje i narzeka, ale jak jest potrzeba pracy obywatelskiej dla dobra ogółu - milkną wszyscy.

Pod koniec września (termin podam) odbędzie się Zebranie Wiejskie uchwalające budżet sołecki. Zapraszam już wszystkich, będziemy mogli więcej porozmawiać na ten temat.

Pozdrawiam

Artur Bęben

P.S. Dziękuję Aleksandrze Biesiadce za czujność gramatyczną w odmianie nazwisk. Szczerze przyznaję, zawsze się waham, które odmienić, a które nie i piszę w 1 os l.p.

Drukuj